Współczesna cywilizacja, obok nie notowanego w historii postępu technicznego i technologicznego, niesie ze sobą również ujemne skutki. Automatyzacja procesów produkcyjnych, masowy rozwój motoryzacji ,,programuje niejako niedoczynność ruchową organizmu ludzkiego, a takie czynniki, jak zmiana mikroklimatu, hałas, wibracja, zanieczyszczenie powietrza - wzmagają zmęczenie psychiczno-fizyczne. Hałas i wibracja, poza przysłowiowym ,,bólem głowy", powodują zakłócenia przebiegu różnych procesów fizjologicznych, wpływają negatywnie przede wszystkim na układ krążenia, prowadzą do zaburzeń w pracy jelit i wydzielaniu soku żołądkowego. Zanieczyszczenie powietrza przez pyły i gazy, palenie tytoniu - to zakłócenia w układzie oddechowym i całym mikroklimacie organizmu. Motoryzacja i środki masowej komunikacji ograniczają podstawowa a przecież niezbędną dla organizmu, aktywność ruchową: spacer i szybki marsz. Wreszcie, szybkie tempo współczesnego życia nawarstwia w układzie nerwowym szereg stresów, które nie zawsze dają się rozładować. Coraz bardziej szerzą się ,,choroby cywilizacyjne", przede wszystka nerwice, zawał, owrzodzenia przewodu pokarmowego. Jak przeciwdziałać tym negatywnym zjawiskom? Przez czynniki przeciwstawne: zmianę mikroklimatu, zmianę wykonywanych codziennie czynności, aktywność ruchową, ciszę i czyste powietrze. Sport wędkarski spełnił wszystkie te warunki i dlatego jest doskonałą formą systematycznej regeneracji sił fizycznych i psychicznych. I to w każdych warunkach naszego kapryśnego klimatu: podczas gdy deszczowe lato jest postrachem wszystkie ,,plażowiczów" dla wędkarza stanowi okres najlepszych brań ryb. Wędkarstwo, w odróżnieniu np. od żeglarstwa i taternictwa, nie wymaga długotrwałego szkolenia. Podstawowy sprzęt do połowu ryb jest stosunkowo tani i łatwy do zdobycia, a jego ulepszanie staje się przyjemnym majsterkowaniem. Metody połowu — od biernych do typowo czynnych — pozwalają m uprawianie tego sportu młodzieży i emerytom nie mówiąc już o ludziach w sile wieku. Wyprawa na ryby wiąże się z szeregiem relaksujących czynności: planowaniem, przygotowaniem sprzętu, przejazdem na łowisko, pobytem nad wodą (krajobraz wodny najlepiej koi nerwy), wspomnieniami z wędkarskich emocji.
Trochę historii
Synonimem walki współczesnego wędkarza z rybą jest odbijający się echem o wodę warkot kołowrotka, urządzenia mechanicznego w pełnym tego słowa znaczeniu. Ale zanim „zagrały" kołowrotki, tysiące lat wcześniej, choć na prymitywny sprzęt, człowiek też łowił ryby i kto wie, czy nie z lepszym skutkiem. Można powiedzieć śmiało, że wędkarstwo jest stare jak świat. Od zarania dziejów, obok myślistwa i zbieractwa, należy do podstawowych form zdobywania pożywienia. Kościane haczyki na ryby występują już w reliktach środkowej epoki kamienia (8000 - 4000 r. p.n.e.). W młodszej epoce kamiennej (4000-1700 r. p.n.e.) upowszechnienie rolnictwa i hodowli powoduje, że polowanie i łowienie ryb służą już tylko uzupełnianiu pożywienia. W epoce brązu (1700 -700 r. p.n.e.) i żelaza (od 700 r. p.n.e.) pojawiają się haczyki z metalu, kształtem przypominające współczesne - te, jakich dziś używamy do sportowego połowu ryb na wędkę. W prasłowiańskim grodzie Biskupinie (550 - 400 r. p.n.e.) archeolodzy znaleźli kilka brązowych i żelaznych haczyków oraz drewnianych spławików, a wśród wydobytych z ziemi szczątków naukowcy zidentyfikowali kości szczupaka i suma. Łowieniem ryb - z potrzeby i dla rozrywki - trudniono się w Polsce od niepamiętnych czasów, jednak za historyczną datę w rozwoju wędkarstwa polskiego przyjmuje się rok 1879, kiedy to profesor zoologii Uniwersytetu Jagiellońskiego, Maksymilian Siła-Nowicki utworzył w Krakowie Krajowe Towarzystwo Rybackie. W następnych latach takie towarzystwa powstały w innych rejonach kraju. W 1933 roku na zjeździe przedstawicieli towarzystw rybackich w Krakowie utworzony został Związek Sportowych Towarzystw Wędkarskich, zrzeszający 60 organizacji terenowych. 19 marca 1950 roku powstał Polski Związek Wędkarski.
 |